wtorek, 24 września 2013

Wesele

Długo by się można rozpisywać o przygotowaniach i wrzawie, jaka zapanowała u nas w tym przedweselnym czasie. Starsza bardzo się przejęła przygotowaniami i cały czas zmieniała kreacje i domagała kolejnych rzeczy. W końcu udało się ją uspokoić pożyczeniem mojego ulubionego naszyjnika, z którym o dziwo nic się nie stało, a kochana córka pilnowała go jak oczka w głowie. Ale to nie o przygotowaniach miałam pisać, a o weselnych kreacjach i to tylko tych najmłodszych uczestników.
 Choć wesele dość spore, ponad setka osób lekką ręką, to dzieci nie było zbyt wiele. Oprócz naszych tylko szóstka: rodzeństwo brat i siostra, chłopak i reszta dziewczyny. Rozpiętość wiekowa również niewielka, chyba żadne nie przekroczyło 2kl podstawówki, ani nie było młodsze niż 2 latka. Tak więc moje obserwacje są bardzo mocno zawężone, mimo to podzielę się teraz nimi.

Po pierwsze wśród dziewczynek nie królował róż. Byłam tym bardzo mile zaskoczona, bo choć nie mam awersji do tego koloru, nuży mnie opakowywanie wszystkiego "na jedno kopyto". U dziewczynek największą moją uwagę zwróciła kreacja najmłodszej. Była to sukienka bombka z złotym dołem i czarną górą z guziczkami z przodu, coś jak te na samym dole tutaj http://blumore.pl/21-sukienki. Czasem ta obfita sukienka zawijała się małej w przedziwny sposób powodując rozbawienie i rozczulenie. Poza tym dziewczynki wyglądały bardzo elegancko, ale nie próbowano zrobić z nich na siłę dorosłych kobiet, jak to czasem się zdarza. Równocześnie nie chodziły wystrojone jak pyzy czy też weselny tort, który miał w tym wypadku bardzo grubą, cukrową warstwę. Kolory raczej stonowane, przeważnie kremowe. Chyba nawet takie były najlepsze, bo małe dziewczynki mogły się poczuć trochę jak Panna Młoda:) Jedna miała różowe akcenty przy sukience, które świetnie się komponowały i nie raziły tandetą.

Chłopaki początkowo w garniturach - jeden czarny, drugi granatowy. W kościele prezentowali się przepięknie. Jednak już na początku wesela pozbyli się zbędnych części ubrania i dokazywali w rozwianych koszulach. Muszę jednak przyznać im rodzicom, że bardzo się postarali, gdyż każdy detal pasował do siebie (począwszy od butów, na krawacie skończywszy). Wiele więcej w tej kwestii nie napiszę, bo ubrania były raczej proste w kroju, koszule standardowe białe, bez żadnych udziwnień.

Zabawa była świetna, choć niestety dość szybko musieliśmy wracać. Mam nadzieję, że to nie ostatnie wesele w najbliższym czasie. I nawet wyglądało na to, że mam rację:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz