Jak wspominałam- następny wpis też będzie dotyczył kilku
wskazówek, a dokładnie chodzi o... odplamianie ubrań. Bo na co
dziecku ładne ubranka, jeśli nie może się w nich bawić a każda
plamka powoduje awanturę w domu?
Tak więc nie rozpisując się zanadto chciałam zaprezentować kilka najczęstszych koszmarów matek i sposobów na ich pokonanie. Oczywiście metody te nie pochodzą ode mnie, a z różnych źródeł (w tym zapewnień znajomych, że nie ma lepszego sposobu). Osobiście przetestowałam na razie tylko kilka z nich (i obym nie musiała więcej), a zatem przedstawiam moją "szczęśliwą siódemkę":
Tak więc nie rozpisując się zanadto chciałam zaprezentować kilka najczęstszych koszmarów matek i sposobów na ich pokonanie. Oczywiście metody te nie pochodzą ode mnie, a z różnych źródeł (w tym zapewnień znajomych, że nie ma lepszego sposobu). Osobiście przetestowałam na razie tylko kilka z nich (i obym nie musiała więcej), a zatem przedstawiam moją "szczęśliwą siódemkę":
1. Błoto
Najlepiej czyścić je na sucho, dlatego po odczekaniu
zeskrobujemy najgrubsze warstwy błota i dokańczamy roboty drucianą
ściereczką czy inną szczotką. Później możemy spróbować
prania, jednak to rzadko pomaga przy jasnych i delikatnych tkaninach.
Przy tych czytałam o metodzie czyszczenia białym chlebem (na
sucho), jednak nie mogę potwierdzić skuteczności. Ja osobiście
albo zaprasowywałam, żeby wykruszyć resztki niestartego błota,
albo (w skrajnym przypadku) przemywałam spirytusem. Tylko wtedy
trzeba koniecznie jeszcze raz siup do pralki!
2. Trawa

3. Żywica
Może nie u każdego jest to popularne zabrudzenie, ale w
towarzystwie moich podwórkowych iglaków – mam z nim do czynienia
bardzo często. Na szczęście, w porównaniu do wcześniej
wymienionego paskudztwa, usuwanie jej idzie mi dość sprawnie.
Terpentyna, spirytus i aceton to złota trójca środków dla tego
zabrudzenia. Jest jednak kruczek – może i plamy łatwo schodzą,
ale równie łatwo zniszczyć ubranie, dlatego trzeba bardzo uważać!
4. Długopisy a mazaki

5. Krew
Dopiero na piątej pozycji, ale to właśnie zainspirowało
mnie do tego wpisu. W górach mogą zdarzyć się różne rzeczy, ale
najczęstsze są obtarcia i odciski. Z tych pierwszych czasem poleje
się trochę krwi i ubrudzi skarpetki. Czasem pociecha może zrobić
sobie też „bubu” w kolanko, gdy skakała jak ta kózka, a
dokładniej górska kozica. I naprawdę nie wiedziałam, że są
jeszcze kobiety, które tego nie wiedzą, ale – nie wrzucać do
pralki tylko od razu do lodowatej wody! Im starsza plama tym dłużej
trzeba będzie prać i moczyć.
6. Jagody

7. Guma do żucia
Czy myśląc o najdziwniejszej zawartości lodówki (łamane na
zamrażarki) przychodzą Wam na myśl spodnie? Bo mi nie – od dawna
używam tej metody. Polega ona na wymrożeniu gumy, a następnym jej
zeskrobaniu. Jeśli nie mam miejsca, używam acetonu, ale osobiście
uważam to za gorszy sposób. A już najmniej uniwersalny to moim
zdaniem (znalezione w necie) pranie ręczne w bardzo gorącej wodzie.
Nie dość, że łatwo zniszczyć tkaninę to jeszcze nie wyobrażam
sobie wkładać do takiej wody ręki na dłużej.
Znowu się rozpisałam, ale tak już mam. Piszę rzadko, a dużo!;)
Dlatego nie obiecuję ani zapewniam , kiedy będzie następny wpis.
Ale z pewnością będzie, bo pomysłów mam dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz